środa, 25 września 2019

Nurt dziewiąty


Miałeś wyrzuty sumienia co do blondynki. Ona poświęcała ci swój cenny czas, darzyła ogromnym wsparciem, wyrozumieniem, co w twoim przypadku nie było wcale tak banalnym, a ty jedyne czym się jej odwdzięczyłeś to wykorzystaniem. Skradłeś ten cholerny pocałunek z jej ust, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja, a później wykrzyczałeś jej prosto w twarz, że tego nie chciałeś. Doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, że cię nie zrozumie i tak też się stało, gdy wyjawiłeś jej, że tego potrzebowałeś. Może gdyby znała twoją historie to by potrafiła postawić się w twojej sytuacji i zrozumieć, ale tak nie miała prawa cię odczytać, skoro tego nie łaknąłeś, a jednak odwzajemniłeś pieszczotę wtedy w basenie.  Byłeś trudny do zrozumienia, Bartku. Twoje zachowanie było niepojęte, czym powoli zacząłeś drażnić najbliższą ci w ostatnim czasie osobę. Tak bardzo pragnąłeś jej wyjawić całkowitą prawdę, wylać żal zgromadzony w twoim sercu, ale ten czas nie mógł nastać zbyt wcześnie, a przecież krótko znałeś Zielińską. Natomiast w waszej relacji ważniejsza jednak była jakość, a nie ilość spędzonego razem czasu. Gdy spoczywałeś w jej towarzystwie odpływały od ciebie wszelkie zmartwienia, problemy związane z twoją bolesną przeszłością. Miałeś wrażenie, że dziewczyna wciąż była głodna twoich słów o czym byś nie mówił w danym momencie i mogła wysłuchiwać cię godzinami, niewiele od siebie wtrącając, lecz mimo wszystko nie chciałeś wykonać kroku, którego później mógłbyś żałować. Szkoda, że w tym wszystkim nie liczyłeś się z uczuciami i emocjami blondynki, a wręcz nie byłeś świadom tego jak się one zmieniły na ostatnim dystansie czasu. Twoją winą było, że atmosfera na wyjeździe pomiędzy wami uległa gwałtownej zmianie. Stała się napięta i ciążyła wam nieubłagalnie. Powietrze jakby gęstniało, gdy dziewczyna kładła się obok ciebie w waszym wspólnym łóżku czy złapała z tobą dłuższy kontakt wzrokowy. Naprawdę pragnąłeś to naprawić, ale prawda była taka, że odgrodziłeś się od niej. Odizolowałeś od jej bliskości i zamknąłeś dla niej drzwi, zostawiając jedynie szparę. To było silniejsze od ciebie. Obawiałeś się, że znowu zbyt pochłonie cię relacja z kobietą, a później bezpowrotnie ją stracisz. Nie kochałeś Sary, ale zależało ci na niej niepodważalnie. Zdałeś sobie z tego sprawę, gdy ujrzałeś jej smutne spojrzenie utkwione w tobie przez drugą stronę ulicy podczas powrotu z wieczornego joggingu. Przeszył cię wtedy cholerny ból, ale nie wyciągnąłeś w jej kierunku pomocnej dłoni jak powinni postępować przyjaciele. Zamiast tego wtargnąłeś do wnętrza rodzinnego domu i uderzyłeś dłonią w ścianę, warcząc pod nosem.

-Bartek, co się dzieje?- zapytała ostrożnie twoja rodzicielka, posyłając ci zatroskane spojrzenie.

-Spieprzyłem wszystko.- mruknąłeś pod nosem.

-Stracisz ją jak się nie ogarniesz, synu.

-Wiem, ale nie potrafię na nowo zaufać kobiecie.

-Ale przecież zabrałeś ją na wakacje, byliście tak blisko…

-I pierdolnęło.


***


Wodziłaś wzrokiem za sylwetką blondyna, który właśnie przekroczył próg domu i zameldował się na swoim ogrodzie. Zza jego pleców wyłoniła się niska kobieta, która wtuliła się w jego tors, a na jej policzkach dało się dostrzec lśniące smugi łez. Uśmiechnęłaś się blado na ten obrazek i westchnęłaś głośno, bardziej skrywając się zza firanką okna w salonie. Po chwili przyjmujący załadował bagaż do bagażnika i wpakował się do taksówki, machając na pożegnanie rodzicom. Chwyciłaś się solidnie białego parapetu i przymknęłaś powieki, pragnąc powstrzymać balansujące na nich łzy. Okazałaś się jednak zbyt słaba, bowiem słona ciecz źrebiła tor na twoich bladych policzkach, a ciało opanowało drżenie. Dopiero wówczas dotarło do ciebie jak bardzo będziesz tęskniła za swoim sąsiadem, który stał się dla ciebie na przestrzeni dwóch miesięcy przyjacielem oraz kimś znacznie więcej.

-Sara, nie rycz.-wypowiedziała błagalnym tonem brunetka, tuląc cię do siebie.- Nie warto.

-Odgrodził się od mnie przez ten cholerny pocałunek. To moja wina.-łkałaś w jej bluzkę.

-Nie sądzę. To w nim coś siedzi. Nie powiedział ci wszystkiego.

-Też mam takie wrażenie, ale to nie zmienia faktu, że gdybym wtedy tak nie postąpiła to może by to wyglądało jak wcześniej.

-Tego nie wiesz.

~
Hello ^^
Dzisiaj trochę bardziej monotonnie, ale cóż.. Skupiłam się na ich uczuciach i wiem, że długość rozdziału nie jest zadowalająca, ale w kolejnym powinno być lepiej :D Bartek odsuwa się od Sary, a ona cierpi... Zobaczymy jak to się potoczy po jego wyjeździe do Włoch ^^ Całuję i do zobaczenia niebawem na drugim Bartku ;* (ostatnio zbyt punktualna nie jestem, ale przyczynię się by to było jak najszybciej) 

środa, 18 września 2019

Nurt ósmy


Wspierałeś się ramionami o metalową barierkę balkonu i sączyłeś dzierżonego w twojej prawej dłoni kolorowego drinka. Przez ramie zerknąłeś przelotnie na blondynkę spoczywającą na jasnej pościli waszego wspólnego łóżka i westchnąłeś głęboko. Podczas tych wakacji chciałeś odpocząć, zresetować umysł i ciało, a tymczasem w twojej głowie rozgrywała się istna plątanina myśli i zapewne podobnie było z tą należącą do Sary. Nie czułeś nic względem twojej sąsiadki. Łączyła cię z nią jedynie nić porozumienia, która wspięła się na naprawdę wysoki poziom i sympatia jaką ją darzyłeś, ale inaczej się nie dało, kiedy emanowała taką energią i wszczepiała ją także w twoją osobę. Czułeś się psychicznie zdecydowanie lepiej od czasu poznania Zielińskiej. Byłeś jej za to ogromny wdzięczny i starałeś się jej to ukazać co jakiś czas przez małe gesty. Jednym z nich było zaproszenie ją na wakacje, a raczej narzucenie jej obowiązku towarzyszenia ci w Grecji. Po za tym nie mogłeś tu zabrać nikogo innego, gdyż większość twoich przyjaciół czy bliskich kolegów przebywała na zgrupowaniu. Nie chciałeś zawracać im głowy, a przede wszystkim zdawałeś sobie sprawę, że mieli cię dosyć. Niby rozumieli twoją ciężką sytuację, ale twoje majaczenie przyprawiało ich o ból głowy i nerwice. Dlatego też zdecydowałeś się na obecność Sary na tych wakacjach i do tego momentu tego nie żałowałeś. Teraz jednak wszystko się skomplikowało. Po jej wyrazie twarzy, który zazwyczaj był pogodny przeczuwałeś, że obarczała się winą, toczyła walkę ze swoimi myślami. Krótko mówiąc zadręczała się całą tą sytuacją. Czy słusznie? Nie wiedziałeś. Postawiłeś opróżnioną szklankę na niewielkim stoliku obok wyjścia na balkon i wparowałeś do wnętrza pokoju, przeczuwając, że czas na rozmowę.

-Sara, ja…-rozpocząłeś łagodnie, lecz blondynka zadarła głowę ku górze i ci przerwała.

-Chciałeś tego. Wiem o tym.-sapnęła, spoglądając ci głęboko w oczy.

-Problem w tym, że tego nie chciałem! Ja tego potrzebowałem!-wrzasnąłeś, formując dłonie w pięści, gdy dotarła do ciebie prawda.

-Przepraszam, ale że co?! Bednorz, nie pojmuje cię! –żywo gestykulowała dłońmi, patrząc na ciebie z niezrozumieniem malującym się w tych czekoladowych tęczówkach.

-Nie zrozumiesz.-mruknąłeś pod nosem, nie mając najmniejszej ochoty opowiadać jej o Andżelice.-Lepiej będzie jak o tym zapomnimy i po powrocie do kraju zerwiemy ze sobą kontakt.-dodałeś cicho.

-Co proszę?!-poderwała się z łóżka.- Czy ty sobie żartujesz ze mnie?! Miałeś jaja oddać pocałunek, a teraz chowasz się jak mysz pod miotłą!? Jesteś niedorzeczny! – w jej oczach szkliły się łzy, za którymi skrywał się ból i niedowierzanie.

-Po prostu nie wiesz wszystkiego.-wypowiedziałeś stoickim tonem.

-To może mi łaskawie powiesz o co w tym wszystkim chodzi?-zmierzyła cię ostrym wzrokiem.- I co teraz będziesz się od mnie izolował? Ja nie pozwolę by jakiś pierdolony pocałunek zniszczył naszą przyjaźń, rozumiesz?!

Prychnąłeś pod nosem, bo dla niej to był jedynie nędzny pocałunek. Dla ciebie to była zdrada. Czułeś się podle, nie odtrącając jej inicjatywy, ale potrzebowałeś tej cholernej bliskości. Tak długo jej nie zaznałeś. Cierpiałeś na jej niedobór, będąc zbyt długo pogrążonym w samotności, a przecież żadna dziewczyna nie była wystarczająco dobra jak ona, jak Andżelika. Sara była twoją przyjaciółką. Nie darzyłeś ją żadnym uczuciem, lecz łaknąłeś znowu posmakować tego ciepła. Wykorzystałeś ją, Bartku. Jej twarz osnuwał ból, który mimo wszystko starała się skryć, ale wychodziło jej to nieudolnie. Ty doskonale go dostrzegałeś. Pragnąłeś jej powiedzieć o wszystkim, ale było to dla ciebie zbyt wcześnie. Nie znaliście się wystarczająco długo, aby poznała twoją historię. Spojrzałeś na nią zbolałym wzrokiem i zatrzasnąłeś za sobą drzwi, zostawiając ją z mętlikiem w głowie.


***


Opadłaś bezsilnie na miękką pościel rozciągającą się pod twoim drobnym ciałem. Słona ciecz tworzyła mozaikę na twoich policzkach, stapiając się ze strugami tuszu do rzęs. Drżałaś pod wpływem nawiedzającego cię szlochu, którego powodem był Bartosz Bednorz, a raczej jego zachowanie. Bolało cię to, że otrącił cię od siebie z taką siłą, choć wcześniej byłaś przekonana, że jesteście względem siebie wystarczająco blisko. Uważałaś, że to odpowiedni moment, by dać mu delikatny, dyskretny sygnał, że poczułaś coś więcej względem niego. Nie byłaś jednak świadoma, że przegrywałaś z kimś, kogo nie było już na tym świecie. Nie znałaś jego całej historii i przeczułaś, że coś przed tobą ukrywa, lecz nie zamierzałaś napierać. Wiedziałaś, że wyjawi ci to w odpowiednim czasie, lecz gdy zarządzał zakończenia waszej relacji, a przede wszystkim przyjaźni to zapragnęłaś znać każdy szczegół. Po jego twarzy widziałaś, że wystarczająco dużo doświadczył w życiu. Posmakował ogromnego bólu, ale nie chciał się nim z tobą podzielić, choć byłaś gotowa przyjąć go na siebie i w jakiś sposób mu pomóc. Westchnęłaś głośno do swoich myśli i otarłaś zewnętrzną częścią dłoni ściekające po twoich policzkach łzy. Płacz nie miał sensu. Musiałaś dać Bartkowi czas na przemyślenia i tylko tyle mogłaś  w tym momencie zrobić, aby go nie stracić. A nie chciałaś wypuścić ze swojego życia osoby, którą kochałaś. Zdałaś sobie sprawę z tego na tym właśnie wyjeździe, obserwując błogą twarz siatkarza pokrytą promieniami słońca.  Uwielbiałaś, kiedy roześmiany toczył z tobą konwersacje nad basenem czy nabijał się z Greków, którzy podbijali do ciebie w hotelu. Dyskretnie także lubiłaś podejrzeć jego opalony tors czy dłużej zajrzeć w jego błękitne tęczówki. Zakochałaś się w reprezentancie Polski, w brązowym medaliście Ligi Narodów, a przede wszystkim we własnym przyjacielu.

-Ada? Muszę ci się wygadać, bo zwariuję.-rzuciłaś do telefonu, wybierając numer przyjaciółki chwilę wcześniej.

-Co się stało, skarbie?- pełen troski głos rozbrzmiał w słuchawce.

-Pocałowałam go, a on to odwzajemnił.

-To świetnie!

-No właśnie nie do końca. Powiedział, że musimy o tym zapomnieć i zerwać kontakt.

-Co takiego?! Daj mu czas. Może jest w szoku.

🌊
Hello! ^^
Przepraszam za opóźnienia :( Mam nadzieję, że jakość tego wyżej wynagrodzi Wam poślizg w czasie :D Mi osobiście bardzo podoba się ta część i od niej będziemy rozkręcać nowy wątek, który miałam wprowadzić. Sara zakochała się w Bartku, a ten nie potrafi przełamać bariery i bardziej dopuścić jej do siebie. Czy da jej szansę? Okaże się niebawem. Całuję i lecę pisać Filipiaka! :D ;*

wtorek, 10 września 2019

Nurt siódmy


Ostatniego dnia sierpnia twoje stopy zetknęły się z greckim podłożem, po którym sunęła twoja walizka, a obok stąpała drobna blondynka. Jej twarz nadal zdobił grymas niezadowolenia z powodu w jaki potraktowałeś ją odnośnie wyjazdu. Mimowolnie roześmiałeś się na ten widok i odebrałeś kartę do waszego pokoju od recepcjonistki, posyłając jej wdzięczny uśmiech. Sara powędrowała za tobą i wparowała do pomieszczenia jako pierwsza, omiatając go uważnym wzrokiem. Białe meble idealnie komponowały się z błękitem królującym na ścianach, a obok balkonu znajdowało się ogromne łóżko małżeńskie. Parsknąłeś śmiechem na widok jej uniesionej brwi, gdy jej wzrok natrafił na posłanie. Wzruszyłeś jedynie ramionami, bowiem prosiłeś obsługę o osobne łóżka, lecz widocznie nie zastosowała się ona do twoich upodobań. Bawiła cię ta sytuacja, gdyż kobieta, która przeprowadzała z tobą rozmowę dwukrotnie pytała się o tą kwestię, a na końcu i tak źle cię potraktowano. Zważywszy na to, że Zielińska była twoją przyjaciółką to na dobrą sprawę mogliście spać razem, jednak ze względu na swobodę dziewczyny zdecydowałeś się wyjaśnić tą kwestię z personelem hotelu.

-Daj mi minutkę. Zajmę się tym.- oświadczyłeś z delikatnym uśmiechem, odkładając walizkę przy szafie.

-Nie, nie trzeba.- odwróciła głowę w twoim kierunku i posłała ci subtelny uśmiech.- Przynajmniej będzie mi ciepło w nocy.- zachichotała, siadając na miękkim materacu.

-Niepodważalnie, zważywszy na temperaturę jaka tutaj jest.- także się roześmiałeś.

Blondynka uderzyła się z otwartej dłoni w czoło, analizując twoje słowa i westchnęła nad tym, że nie pomyślała o tym wcześniej. Pokręciłeś rozbawiony głową i zaoferowałeś zamówienie wam obiadu do pokoju, bowiem oboje byliście wyczerpani podróżą. Twoja towarzyszka skinęła ochoczo głową i udała się pod prysznic, aby się nieco odświeżyć.  Po zamówieniu jedzenia powędrowałeś na niewielki balkon, sycąc błękitne tęczówki widokiem hotelowego basenu. Westchnąłeś głośno, zastanawiając się nad tym jak na taki wyjazd zareagowała by Andżelika. Zapewne byłaby wniebowzięta, a ty wykorzystałbyś warunki naturalnej Grecji i oświadczył się na jednej z plaż. Z letargu wyrwało cię donośne pukanie w drzwi. Momentalnie je otworzyłeś i odebrałeś ciepły posiłek od starszego mężczyzny, dziękując mu serdecznym uśmiechem.

-Co tam masz?- uniosła pytająco brew blondynka odziana w zwiewną sukienkę.

-Grillowana ośmiornica i sałatka grecka plus po drineczku na dobry początek wakacji.- oświadczyłeś zadowolony z siebie, gdy dostrzegłeś jej świecące na widok jedzenia oczy.

-W takim razie za najlepsze wakacje w życiu!-wykrzyknęła podekscytowana dziewczyna, uderzając szklanką o twoją.

-Za najlepsze!-zawtórowałeś jej i upiłeś niewielki łyk alkoholu.- Ale kopie!- zaśmiałeś się, a ona wraz z tobą.



***


Z twoich rozchylonych ust wydobywał się głośny chichot, za który odpowiadała siedząca obok ciebie blondynka. Chwyciła ona w swoje drobne palce kawałek kiwi i otworzyła buzię, odchylając głowę do tyłu. Owoc wylądował w jej jamie ustnej, a ona uradowana wykonała gest zwycięski dłonią i kilkukrotnie okręciła się wokół własnej osi. Naprawdę nie dowierzałeś, że osoba spoczywającą na sąsiednim leżaku jest rok młodsza od ciebie, gdyż jej pomysły przypominały ci myśli szalonej nastolatki. Niemalże zadławiłeś się ze śmiechu popijanym drinkiem, gdy Sara wydęła dolną wargę w geście niezadowolenia z powodu kawałka brzoskwini, który opadł na podłoże. Uderzyła zirytowana dłonią w siedzisko i odwróciła twarz naprzeciwko basenu, aby nie obserwować twojego rozbawienia.

-Gamoń!- rzuciłeś pod nosem, ale wiedziałeś, że to usłyszała.

-Sztywniak.- odparła, wystawiając ci język.-No dawaj! Zrób tak geniuszu! – zachęcała cię.

-Nie będę się zniżał do twojego poziomu, pff.-prychnąłeś pod nosem.

Sara teatralnie złapała się za serce, odgrywając urażoną, ale chwilę później wyciągnęła dłoń w twoim kierunku, pomagając ci wstać. Przysiedliście na skraju basenu, mocząc w ciepłej wodzie stopy i zagłębiliście się w luźnej rozmowie. Uśpiłeś czujność dziewczyny i mocno pociągnąłeś za jej łydkę, wciągając ją do wody. Pisnęła donośnie na całe gardło totalnie się tego nie spodziewając i nim zdążyłeś się czegoś chwycić także znalazłeś się w basenie. Zgromiłeś ją wzrokiem, ale po chwili roześmiałeś się beztrosko, lecz uśmiech zniknął z twojej twarzy, gdy czekoladowe tęczówki wpatrywały się głęboko w twoje oczy. Zastygłeś w niemęczącym kontakcie wzrokowym z Zielińską i nie zareagowałeś, gdy dziewczyna podpłynęła bliżej i ułożyła dłoń na twoim policzku, gładząc go subtelnie. Chwilę później jej wzrok padł na twoje usta i wtedy wiedziałeś już, że nie ma ratunku. Jej malinowe wargi zetknęły się z twoimi w niemalże znikomym kontakcie, lecz ty pogłębiłeś pocałunek, prześlizgując się językiem pomiędzy jej rozchylonymi ustami do jej jamy ustnej. Ocierałeś nim o jej podniebienie, a twoje dłonie spoczęły na jej pośladkach, przyciągając ją za ich pomocą bliżej ciebie. Jej usta były tak cholernie rozkoszne i aksamitne.

~

Hello! ^^
Bartuś i Sara bawią się na wakacjach, ale końcówka chyba nieco im ten pobyt tam skomplikuje.. Jak myślicie jakie będą ich relacje, a przede wszystkim reakcje na to co się stało? Trzymajcie za mnie kciuki, bowiem już jutro mam wyniki matury, a okropnie się boję :/ Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

wtorek, 3 września 2019

Nurt szósty



Twoje błękitne tęczówki sunęły wzrokiem po grafitowym niebie skąpanym morzem połyskujących gwiazd. Przesiadywałeś na balkonie, izolując się od najbliższych ci osób, aby uczcić jedną z najważniejszych chwil w twoim życiu, bowiem tego dnia na świat zesłana została najcudowniejsza, znana ci osoba. Dzisiaj, dwudziestego dziewiątego sierpnia, dwa dni przed końcem wakacji szkolnych, Andżelika obchodziłaby dwudzieste czwarte urodziny. Westchnąłeś głośno, spoglądając tęskno w kierunku nieba. Sierpniowy, orzeźwiający strumień powietrza uderzał w delikatną skórę twojej twarzy zupełnie jak dwa lata temu, gdy przebywała tu z tobą.  Bowiem rok później nie zdołała doczekać swoich urodzin. Przerwała wówczas twoje refleksje na temat pierwszego sezonu, który czekał cię za granicą w słonecznej Italii i ułożyła drobną dłoń na twoim ramieniu, wręczając ci kubek wypełniony parującą cieczą. Roześmiałeś się wtedy dźwięcznie, gdyż gorącym napojem okazało się być kakao. Spojrzałeś na nią rozbawiony, jednak z tym wyjątkowym, zarezerwowanym tylko dla niej żarem w oczach, a ona musnęła wówczas twoją skroń ciepłymi wargami. Rozczuliła cię tym niesamowicie, ale totalnie roztopiłeś się, gdy wdrapała się na twoje uda i otworzyła laptopa, odtwarzając jeden z filmików na popularnej platformie internetowej. Wtem waszej dwójce ukazał się klip z tekstem subtelnej, melancholijnej piosenki, a ona z rozmarzonymi, czekoladowymi tęczówkami i podekscytowaniem oświadczyła:

-Jeżeli kiedyś będziemy brać ślub to chcę ten utwór do naszego pierwszego tańca

Wtedy twoje serce doszczętnie się rozpłynęło, a twoje silne ramiona oplotły jej drobne ciało. Wasze oczy zastygły wówczas w niemęczącym kontakcie wzrokowym, tocząc ze sobą rozmowę bez użycia słów, a twarze kipiały radością, szczęściem. Wzajemnie chłonęliście wypełniający was ocean miłości, której zwierciadłem były wasze oczy. Później kreśliliście razem plan najważniejszej uroczystości w waszym życiu, a ty z tyłu głowy odnotowałeś na liście zadań do wykonania kupno pierścionka, w którego wyborze pomóc ci miał Artur. Spijałeś z jej ust słodki smak przyrządzonego przez nią chwilę temu napoju  i byłeś najzwyczajniej w świecie szczęśliwy. Wtedy jeszcze nie zdawałeś sobie sprawy, że to ostatnie urodziny, które spędzisz z Młynarską. Choć nie żałowałeś, że właśnie w ten sposób je celebrowaliście. Gdybyś wiedział nie wymyśliłbyś czegoś specjalnego, wyjątkowego, bo wystarczyło wam to, że mieliście siebie, że ona mogła ułożyć głowę na twoim ramieniu i delektować się Bartoszem Bednorzem tylko dla siebie. Mimowolnie wzniosłeś kąciki ust na tą myśl i upiłeś niewielki łyk jasno brązowej cieczy, którą uraczyła cię tej pamiętnej nocy. Z głośnika twojego telefonu wydobywała się melodia  Willow w wykonaniu Jasmine Thompson, a ty z przymknięty powiekami odtwarzałeś jej wygląd. Przyodziana była w czarną sukienkę na cienkich ramiączkach z wizerunkiem kwiatów, a jej włosy zaplecione były w niedbałego kłosa. Twarzy nie pokrywał ani gram makijażu, bo przy tobie czuła się piękna bez niego.

-Kochanie, ale ty nie widzisz, że ona jako jedyna do niego dotarła?!- do twoich uszu dobiegł podniesiony ton głosu matki.

Wychyliłeś się delikatnie zza wiklinowego krzesła i dostrzegłeś sylwetkę kobiety w ogrodzie, która sączyła kieliszek białego wina. Zdecydowanie po twoim ojcu i tobie to była jej największa miłość. Nagle w zasięgu twojego wzroku pojawił się także ojciec, który opadł na wolne obok niej miejsce.

-To nie znaczy, że masz ją pchać od razu z nim przed ołtarz, skarbie.- westchnął mężczyzna.

-Za kogo ty mnie masz? –prychnęła, upijając łyk alkoholu.- Chcę tylko dla niego dobrze. Podkreślam, że jej jako jedynej otworzył drzwi po tej feralnej sytuacji z kadrą i z nią jako jedyne porozmawiał.-tłumaczyła.

-Za dobrą i kochającą matkę i żonę.- musnął jej policzek twój tata.- Widocznie odnaleźli jakoś wspólny język i się chyba przyjaźnią.


***


Domknąłeś walizkę i pociągnąłeś za zamek błyskawiczny. Smukłymi palcami przebiegłeś przez gęste włosy, rozsypując je na boki i chwyciłeś w smukłą dłoń rączkę od walizki, ściągając ją na sam parter. Pani domu momentalnie przygarnęła cię do siebie, zamykając w matczynym, silnym uścisku. Posłałeś jej delikatny uśmiech wywołany tym gestem i zaciągnąłeś się zapachem jej kwiatowych perfum, których używała niezmiennie od dwudziestu pięciu lat. Uściskałeś także jej męża i rozglądając się uprzednio przez ulice szeroką jak rzeka przebiegłeś przez nią, ciągnąc za sobą bagaż. Knykciami uderzałeś rytmicznie w drzwi domu blondynki, wzdychając głośno nad długim czasem oczekiwania na jej pojawienie się. Po chwili jednak ujrzałeś jej drobne ciało okryte jedynie miękkim, przytulnym, białym szlafrokiem oraz roztrzepane, jasne kosmyki opadające na jej ramiona. Roześmiałeś się na jej nierozgarnięty widok, bowiem wyglądało na to, że niedawno musiała opuścić sypialnie. Na jej twarzy jednak nie dostrzegłeś nawet namiastki wesołości czy optymizmu, jakim raczyła cię w zbyt dużym stężeniu. Zauważyłeś natomiast jak marszczyła brwi w geście niezrozumienia i wpatrywała się zdezorientowana w obiekt za twoimi plecami, którym była walizka.

-Pakuj się. Lecisz ze mną do Grecji.-oświadczyłeś, wymijając jej sylwetkę w drzwiach.

-Że co proszę?!-wrzasnęła właścicielka lokalu, trzepocząc rzęsami.

-Mamy dwie godziny.-rzekłeś ze stoickim spokojem, którym wydawało ci się doprowadzałeś ją do obłędu.- No ruchy, ruchy! –klasnąłeś w dłonie, poganiając ją.- Jadłaś śniadanie?

-Nie, Bartek. Nie ma takiej opcji!-przystanęła naprzeciw ciebie, splatając ramiona na klatce piersiowej.- Ja mam pracę. Nie dostanę urlopu od tak. –żywo gestykulowała dłońmi, dając wyraz swojemu niezadowoleniu. –Nie, nie jadłam.

-Zadzwoń do szefa i powiedz, że jesteś chora. Dostaniesz kilka dni wolnego i po sprawie.

-Ugh! Nienawidzę cię, wiesz?! – warknęła, udając się w kierunku sypialni.

-Dobrze wiemy, ze tak nie jest!- krzyknąłeś za nią.- Kawa parzona czy rozpuszczalna?!

-Parzona i jajecznica  w gratisie za te twoje pojebaństwa!

Parsknąłeś śmiechem na jej słowa, ale posłusznie powędrowałeś do kuchni, aby przyrządzić dla niej pierwszy i najważniejszy posiłek dnia. Wedle życzenia nałożyłeś na talerz gotową jajecznicę, a obok niej postawiłeś kubek z aromatycznym napojem, którego woń wdarła się do twoich nozdrzy przez co także zdecydowałeś się na dawkę kofeiny. Słyszałeś jak blondynka zaklinała pod nosem, gdy biegała od łazienki do pokoju w szlafroku. Ty natomiast spoczywałeś na kanapie z wyciągniętymi przed siebie nogami i popijałeś gorący napój. Proponowałeś jej swoją pomoc, ale oberwałeś jedynie za niespytanie jej o zdanie oraz zostałeś zwyzywany od nieproduktywnych kretynów, którzy wpakowali by jej co bądź do walizki. Bezbronny uniosłeś dłonie w geście obrony i poderwałeś się z sofy, gdy twoja towarzyszka była gotowa.

-Pięknie!- potargałeś jej idealnie ułożone włosy.- No to teraz na lotnisko do Warszawy i przygodę czas zacząć!

🌊

Hello! ^^
Trochę się z tym rozdziałem namęczyłam, ale podoba mi się jak wyszło :3  Bartek ciągle daje się wspomnieniom, ale dzięki Sarze jakoś się trzyma, a teraz jeszcze razem spędzą wakacje ;) Jak myślcie to zacieśni ich więź i pomoże Bartkowi? Rodzice już widzą, że sąsiadka dobrze na niego wpływa, a czy on sam zdaje sobie z tego sprawę? Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*