Po wyjawieniu prawdy blondynce
ponownie zalało cię tsunami wyrzutów sumienia, z którymi nie potrafiłeś sobie
poradzić. Nie rozmawiałeś z nią o uczuciu jakim cię darzyła. Nie miałeś siły po
swoim wyznaniu tego robić. Zbyt wiele wysiłku psychicznego cię to kosztowało.
Uderzyłeś mocno w komodę znajdującą się w twoim pokoju, aby wyładować frustracje
względem samego siebie z powodu nie udzielenia jej wtedy pomocy. Jakaś bariera
runęła, ściana została zmiażdżona i znowu morze bólu zalało twoje wnętrzności, przywierając
cię swoim ciężarem. Z twojego gardła wydobył się rozległy jęk, a szloch
wstrząsnął twoim smukłym ciałem. Ponownie stałeś się tym bezbronnym, bezsilnym
Bartoszem, który polegał pod ciężarem przeszłości. Rany na nowo się w tobie
otworzyły, a sączyło się z nich jeszcze więcej szkarłatnej krwi niż dotąd.
Myślałeś, ba byłeś przekonany, że jesteś już wystraczająco silny, aby
opowiedzieć o tym koszmarze Sarze. Tak naprawdę byłeś cholernie słaby. Może nigdy
nie zdołasz odbudować swojej psychiki w stu procentach? Jak miałeś walczyć o
najwyższe trofea na parkiecie siatkarskim skoro przygniatał cię najmniejszy
detal, wzmianka o twojej ukochanej? Prychnąłeś pod nosem i zauważyłeś, że z
mebla zsunęła się wasza wspólna fotografia. Runąłeś na kolana i pozwoliłeś dać
upust targającym tobą emocjom. Tuliłeś do siebie szkło, za którym kryła się
promienna twarz Andżeliki oraz jej błyszczące, darzące swoim ciepłem twoją
osobę oczy i łkałeś pozbawiony wszelkiej nadziei na lepsze jutro. Słona ciecz
źrebiła tor w twoich bladych policzkach, a ciałem co rusz wstrząsał dreszcz.
Rozpaczliwy ból zawładnął całym tobą, Bartoszu. Wsparłeś się plecami o mebel i
wpatrywałeś w zdjęcie, choć twój wzrok był zamglony za sprawą łez. Nie
spodziewałeś się, że wyjawienie prawdy twojej sąsiadce tak mocno się na tobie
odbije. Nim się zorientowałeś znalazłeś się na łóżku i tuląc do siebie
fotografię wyczerpany burzą emocjonalną zasnąłeś.
***
Po zebraniu myśli podczas
porannej kawy zapakowałeś walizkę, którą ledwo wczoraj otworzyłeś i
zdecydowałeś się wyjaśnić całkowicie sprawę z Zielińską. Po wczoraj miałeś
całkowitą pewność, że zasługiwała na godne traktowanie i prawdę, dlatego też umówiłeś
się z nią w jednej z kawiarni w centrum miasta. Palcami przeczesałeś włosy i
nacisnąłeś na klamkę drzwi, za którymi krył się lokal. W kącie kawiarenki
spostrzegłeś blondynkę odzianą w dżinsową koszulę oraz czarne spodnie. Wzrok
skupiony miała na wyświetlaczu telefonu, więc wykorzystałeś okazję i zameldowałeś
się naprzeciwko niej. Przywitałeś ją przelotnym pocałunkiem w policzek i
zająłeś miejsce po drugiej stronie. Przewracałeś w dłoni telefon, denerwując
się niesamowicie. Zadarłeś spojrzenie na blondynkę, która posłała ci pełen
ciepła uśmiech, oświadczając, że zamówiła ci twoją ulubioną kawę. Skinąłeś
głową na jej słowa i w geście podziękowania także się uśmiechnąłeś. Zamoczyłeś
usta w gorącej cieczy i zdecydowałeś się rozpocząć rozmowę.
-Dużo myślałem o tym co mi
wczoraj powiedziałaś.-wypowiedziałeś niepewnie na nią spoglądając.
-Naprawdę?- uniosła brew.-
Powinieneś odpocząć psychicznie po tym co ty mi powiedziałeś. Widziałam, że
paliło się u ciebie w pokoju światło przez całą noc. Nie spałeś?-w jej
czekoladowych tęczówkach emanowała troska.
-Tak właściwie to zasnąłem nie
wiem nawet kiedy. Byłem wyczerpany płaczem, furią…
-Doceniam to, że mi powiedziałeś.
Dziękuję.-chwyciła cię za dłoń i ścisnęła ją mocno.
-Zasługiwałaś na prawdę. Teraz
też zasługujesz, dlatego chciałem ci powiedzieć, że ja nie potrafię. Nie mogę z
tobą być, bo cię nie kocham i potrafię już nikogo pokochać. Boję się krzywdy,
bólu i jesteś dla mnie naprawdę ważna, ale nie w takiej kwestii jak ja dla
ciebie.-wylałeś z siebie potok słów.
-Rozumiem, Bartek.- skinęła
głową, ale w jej oczach zaszkliły się łzy.- Gdybyś kiedyś to wiedz, że będę
czekać.- posłała ci lekki uśmiech.-Przepraszam.- dodała i wybiegła z lokalu.
Nie chciałeś jej ranić. Była zbyt
kochana dla ciebie. Dotąd nie zaznałeś takiej troski i ciepła jakim cię
obdarowała w tak krótkim czasie waszej znajomości, ale oczywiście wszystko
popsułeś, Bartku. Dopiłeś ciepłą jeszcze Latte i poderwałeś się z miejsca,
pragnąc znaleźć się w zaciszu rodzinnego domu. Jesienny wiatr musnął twoją
twarz, ale nie potrafił otrzeźwić twoich myśli. Westchnąłeś głośno, dochodząc
do wniosku, że musisz uczynić jedną rzecz. Tuż po przekroczeniu progu rodzinnego
domu upewniłeś się czy jesteś tutaj jedynym domownikiem i kiedy okazało się to
faktem sięgnąłeś po buteleczkę z lekami nasennymi rodzicielki. Wysypałeś jej
zawartość na smukłą dłoń i wpakowałeś do buzi, popijając wodą. Nie wiedziałeś
nawet, kiedy stałeś się znużony. Do twoich uszu dobiegał znajomy, damski głos
oraz odczuwałeś potrząsanie twoim ciałem, ale twoje powieki były tak cholernie
ciężkie.
-Bartek, nie zostawiaj mnie! Do
cholery!- krzyczała blondynka, którą po chwili ujrzałeś.
-Sara, ale ja musiałem. Ja sobie
nie radzę.-wybełkotałeś.
-Masz mnie. Damy radę.- splotła
swoje palce z twoimi.
Wtem dostrzegłeś, że znajdujecie
się w karetce, a ty otrzymałeś od Boga szanse na nowe życie. Zrozumiałeś, że z
tak zawziętą przyjaciółką obok w końcu uporasz się ze stratą ukochanej, a Sara
wykaże się wyrozumieniem i nie będzie napierać na związek. Owszem, wyrządziłeś
jej krzywdę, odrzucając ją, ale ta kobieta nie potrafiła się od ciebie trzymać
z daleka.
-Damy.-powtórzyłeś, ściskając jej
dłoń.- Jesteś moim aniołem. Dosłownie.-wychrypiałeś.
-Wiem i będę nad tobą dalej
czuwać. Dla Andżeliki.-po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
Nie byłeś świadom tego, ze
właśnie wtedy dotarło do niej, że z nią nie wygra i że poddaje się bez walki,
bo cię kocha.
~
Hello! ^^
Challange accepted i oto jest 2/3 rozdział, które planowałam dziś dodać :D Został jeszcze Łukasz, ale zobaczę czy się z nim uporam :P Jak widzicie kończymy losy Bartka i Sary. Plan od początku był taki, że Bedni nie będzie potrafił odwzajemnić jej miłości i tak też się stało. Co mało chciał z powodu tej krzywdy jaką jej wyrządził odejść, gdyż obydwie kobiety, które były dla niego ważne zawiódł. No, ale na szczęście mamy happy end, który wpadł mi do głowy dosłownie przed pisaniem tego epilogu ^^ Także mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam, bo z siebie jestem dość zadowolona :3 Nie było fajerwerków, ale chyba było w porządku, więc odchodzę z nimi zadowolona :D Dziękuję za wszystkie komentarze, miłe słowa, obecność, odsłony oraz gwiazdki! <3 Jesteście kochane <3 Całuję mocno i do zobaczenia na pozostałych opowiadaniach! ;*
Ale tym, że to już koniec to mnie zaskoczyłaś :D
OdpowiedzUsuńZakończenie nieco odbiegające od schematów, ale może na swój sposób szczęśliwe. Bartek po tragedii, jaka go spotkała nie mógł nic obiecać Sarze i w końcu szczerze jej to wyznał. Dziewczyna go kocha, ale rozumie i chce przy nim trwać, bo na tym polega ta wzajemna bliskość. Razem stworzyli fajną relację i mimo odmiennych uczuć są dla siebie ważni. Miłość Sary jest silna, więc na pewno nie zostawi Bartka, będzie przy nim, na dobre i na złe, i kto wie, może kiedyś Bartkowi uda się pogodzić ze swoją stratą i otworzyć serce na nowo :)
Pozdrawiam ;*